W 1998 roku KKS Kalisz spadł z III ligi (dziś to II liga), ale w planach miał szybki powrót. Drużyna tradycyjnie oparta była na wychowankach lub zawodnikach pozyskanych z innych kaliskich klubów - na obronie byli m.in. Krzysztof Florczak,, Maciej Zapart, Dariusz Smoliński (ojciec Wiktora), w pomocy Tomasz Kobyłka, Arkadiusz Kranc, Andrzej Smoliga, Błażej Marczak, a w ataku Piotr Wiitoń i Dariusz Smolarek. Do zespołu dołączyli z zewnątrz bramkarz Maciej Zając i Bartosz Olszański z Motoru Praszka oraz napastnik Ostrovii Remigiusz Włosiak. Trenerem drużyny był Jan Fedorów a kieroiwnikiem drużyny Janusz Gostyński - obaj kilkanaście lat wcześniej byli podstawowymi graczami Włókniarza Kalisz.
Po 10. kolejkach KKS zajmował trzecie miejsce w tabeli z 18 punktami, ale mając jeden mecz w zapasie. Dwie pozycje niżej ze stratą dwóch punktów był mający podobne ambicje Stasiak Gomunice. Spotkanie zostało rozegrane na niezbyt równym, w dodatku kompletnie zalanym wodą boisku. Kaliszanie byli zdania, że nie da się tam grać, ale sędzia Mariusz Kołodzieczyk był innego zdania.
Mecz zaczął się najgorzej jak mógł. Już w 5 minucie za z pozoru niezbyt ostry faul czerwoną kartkę zobaczył Piotr Witoń. Wychodzący z szatni rezerwowi Tomasz Frontczak i Tomasz Adamczyk zapytali go, czy idzie zmienić buty (boisko było wyjątkowe grząskie), a napastnik KKS-u odrzekł, niestety, nie do zacytowania, co zrobi po meczu z sędzią tego spotkania. - Piotrek pobił wtedy rekord.. Wrócił do szatni po rozpoczęciu szybciej niż rezerwowi wyszli - śmieje się Radosław Grzesik, który zresztą też nie dograł tego meczu do końca.
Do przerwy było 0:0 i coś z tym trzeba było zrobić. W 5 minucie, tyle że drugiej połowy, drugi raz żółty kartonik zobaczył obrońca KKS-u Krzysztof Florczak. Na boisku zrobiło się więc nieco luźniej i w 54 minucie gola dla gospodarzy zdobył Jacek Mazurowski, a kilka minut potem, według gości z ewidentnego spalonego, sam Mirosław Stasiak.
Tym niemniej grający w 9 kaliszanie atakowali i mieli okazje bramkowe. W 68 minucie za krytykowanie decyzji sędziego z boiska wyleciał Tomasz Kobyłka, a trzy minuty po ni m za faul został usunięty Radosłąw Grzesik. Mimo tak dużej liczebnej przewagi gospodarze nie zdobyli więcej goli.
W tym meczu kontrowersyjnych sytuacji było pełno. Na przykład napastnik Adam Kutynia został złapany za nogi przez bramkarza z Gomunic w polu karnym, a sędzia odgwizdał faul na... bramkarzu. Ówczesny kierownik sekcji śp. Stanisław Chlebowski twierdził, że niemal każdy kontakt kaliszan z miejscowymi zawodnikami był odgwizdywany jako faul.
Nic więc dziwnego, że po meczu prezes Andrzej Lipiński złożył w związku piłkarskim oficjalny protest, który oczywiście został odrzucony. Pozostał niesmak, wielki żal i złość. Po rundzie jesiennej liderem IV ligi był GKS II Bełchatów, drugi był Stasiak, a trzeci KKS. O tym, że zemsta jest słodka, przekonali się KKS-iacy na wiosnę, kiedy przyszło do rewanżu ze Stasiakiem Gomunice. Także ten mecz przeszedł do historii, choć z nie z racji rekordowej liczby czerwonych kartek, lecz... bramek.
Zemsta była słodka!
Warto dodać, że zimą kaliska drużyna wzmocniła się, bowiem do Kalisza wrócili wychowanek Włókniarza Sławomir Pawelec, dołączyli również wychowanek Calisii Grzegorz Dziubek, napastnik Krzysztof Wołowiec i gracze Piasta Błaszki Arkadiusz Maciejewski i Mariusz Gostyński. KKS miał wtedy kto wie, czy nie jedną najsilniejszych ekip w swojej historii, a warto podkreślić, że w tym momencie w kadrze było aż dziewięciu (!) wychowanków i trzech piłkarzy z innych kaliskich klubów.
Mecz ze Stasiakiem był jednostronnym widowiskiem. Wprawdzie do przerwy gospodarze prowadzili tylko 1:0, po bramce Mariusza Gostyńskiego, ale okazji było więcej. Worek z bramkami rozwiązał się w drugiej połowie. Już dwie minuty po przerwie celną główką popisał się najlepszy strzelec Remigiusz Włosiak. Na 3:0 z rzutu karnego poprawił Grzegorz Dziubek, który został sfaulowany w polu karnym, a czwartą bramkę dla KKS-u zdobył Błażej Marczak. Kolejna wrzutka w pole karne, główka Dariusza Smolińskiego i 5:0! A była dopiero 65 minuta! Miejscowi nie ustawali w atakach. Kolejne bramki zdobyli Dziubek (2) i Wołowiec, a spotkanie zakończyło się prawdziwym pogromem 8:0!
IV ligę, mimo różnych kontrowersji wygrał GKS II, a KKS zajął drugie miejsce z 1 punktem straty. Na awans musiał poczekać jeszcze rok, wygrywając IV ligę z bilansem 86 punktów w 34 meczach, bramki 122:21. Ale to już jest inna historia...
Stasiak Gomunice - KKS Kalisz 2:0 (0:0
1:0 Jacek Mazurowski 54, 2:0 Mirosław Stasiak 59.
KKS: Zając - Forczak, Smoliński, Grzesik, Gostyński - Kobyłka, Marczak, Smoliga, Świtała - Kutynia (60 Włosiak), Witoń.
Czerwone kartki: Piotr Witoń 5, Krzysztof Florczak (2. żółta) 50, Tomasz Kobyłka 68, Radosław Grzesik 71 - wszyscy KKS.
KKS Kalisz - Stasiak Gomunice 8:0 (1:0)
1:0 Mariusz Gostyński 44, 2:0 Remigiusz Włosiak 47, głową, 3:0 Grzegorz Dziubek 56, karny, 4:0 Błażej Marczak 61, 5:0 Dariusz Smoliński 65, głową, 6:0 Grzegorz Dziubek 67, 7:0 Grzegorz Dziubek 87, karny, 8:0 Krzysztof Wołowiec 89.
KKS: Zając - Maciejewski, Smoliński, Gostyński, Grzesik - Olszański (64 Smoliga), Marczak, Kranc (73 Kutynia), Kobyłka (74 Wołowiec) - Dziubek, Włosiak (70 Witoń).
Czerwona kartka: Damian Szczepocki 54 - Stasiak.
Zobacz także:
Polub nas na FB
Obserwuj nas także na Google News
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?